On jest co prawda bardzo uparty, ale ja mu każę; a żeby tak jeszcze...
— Cóż takiego?
— Żeby tak jeszcze brat jaśnie pana, pan Leon.
jedno słówko wyrzekł, to byłby interes skończony. Oni z sobą tyle handlowali...
Chil wiedział dobrze, że Leon obecnie bawi za granicą, przeczuwał również, że Jan w tym wypadku do brata o pomoc zwrócić się nie zechce, i właśnie dla tego napomknął o tem,
drażniąc się z ofiarą, na którą sieci pajęcze zastawiał. Szatański uśmiech przebiegł mu po twarzy
Jan zmarszczył brwi.
— Brata mego niema w domu, a zresztą choćby był.
to swoje interesa zwykłem załatwiać sam — rzekł z dobitnym naciskiem.
Żyd wzruszył ramionami.
— Bez urazy jaśnie panie! ja tylko chciałem, żeby było łacniej.
Oni z dziedzicem z Salin znają się prawie od dziecka... Ale jak niemożna, to się obejdzie, już ja będę w tem.
— Ale kiedyż to może nastąpić? bo widzisz, panie Chil.
ja czekać długo nie mogę. Potrzebuję wiedzieć stanowczo...
— Kiedy?... Co to mamy dzisiaj? Czwartek...
To ja się z nim jutro zobaczę i wymiarkuję, a da Pan Bóg doczekać, w poniedziałek do jaśnie pana już z gotowym interesem przyjadę...
— A jakby nie zechciał?
— Dlaczego nie ma chcieć? Na co żydek ma pieniądze, jak nie na to, żeby szlachcie wywodził? Zresztą... ja mu każę, to on da.
Niech jaśnie pan będzie spokojny: jak Chil powie słowo, to szojn fertig! Niema co gadać!
Zntem w poniedziałek przyjeżdżasz? na pewniaka?
a wstąpże po drodze do Rudki — wtrącił, klepiąc żyda po ramieniu Karyński. — No, to niema co bałamucić. Jedziemy, Jasiu!
Chil, odprowadziwszy obu ziemian do pojazdu, pobiegł szybko do gromady współwyznawców, oczekujących z niecierpliwością relacyi, i wskazując ręką w stronę drogi, do Strzępina
wiodącej, skąd jeszcze turkot uwożącej szlachtę bryczki dochodził, z nietajoną radością wykrzyknął:
— On już jest nasz!
V.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>