W tajemnicy przed żoną wybrał się jednego dnia do Strzępina pod pozorem obejrzenia wialni nowego systemu, którą Jan sprowadził, a wyciągnąwszy Salińskiego do stodół, gdy
znaleźli się sami, mimochodem zapytał:
— Kiedyż Stanisław wyjeżdża?
— Za jaki miesiąc, jak się Leonowi kadencya skończy.
— Taak? to razem pojadą.
Więc powiadasz, że za miesiąc.
— Może masz jaki interes?
— Ej! nie...
— Bo tak się dopytujesz... Karyński zamyślił się.
— Mój drogi Janie — rzekł po chwili — będę z tobą otwarty. Wiesz, jak bardzo szanuję cały wasz dom,..
Nie szło mu jakoś.
— A któżby o tem wątpił, mój Franiu?
— wtrącił Saliński.
— Otóż boli mię, że ci muszę zrobić uwagę, że Staś za często bywa u nas...
Domyślił się Jan, do czego ta rozmowa zmierza; żachnął się i z udanem oburzeniem zapytał:
— A cóż to, kochanku? rudzińskie progi za wysokie dla Salińskich, czy co?
A to mi przyjaciel, co dom memu dziecku wymawia!... A to dopiero!
— Ależ mój Jasiu! czyżbym ja ci o tem bez przyczyny mówił! — tłómaczył się zbity z tropu pan Franciszek.
— Serdecznie Stasiowi rad jestem, lecz widzisz, mam córki... Myszka już dorosła, on chłopak jak malowanie...
gotowi się pokochać, a wiem przecie sam dobrze o tem, że o maryażu mowy być nie może. Już ja nawet coś zauważyłem... dla tego chciałem cię prosić...
— Żeby Staś nie bywał?
Dobrze powiem mu to zaraz! powiem! A to hardy ród ci Karyńscy! Salińskim odkosza dają, ho! ho! — mówił Jan uśmiechając się pod wąsem. — Otóż idzie żona ze Stanisławem...
zaraz muszę..
— Bój się Boga, nie mów, — przerwał Karyński.
— Ta ta... ta, nie mów! krzyczeć będę na całe gardło że się mojemu dziecku krzywda dzieje...
Chodźcie- no prędzej! — wołał, wybornie udając zaperzenie, do zbliżającej się żony z synem.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>