Zatopieni w nabożnej ekstazie, nie dosłyszeliśmy kroków dziadunia.
Staruszek, podszedłszy na palcach, przystanął, słuchał chwilkę, wreszcie udając gniew w głosie, wykrzyknął:
— A co wy tu robicie, smarkacze?
Zerwaliśmy się na równe nogi, zmieszani niezmiernie, lecz po chwili, widząc na ustach dziadzi łagodny uśmiech i łzy, spływające z dużych niebieskich źrenic, rzuciliśmy się do
rąk i nuż ściskać, całować, opowiadać nasze strapienie, cel i powód modlitwy.
Uśmiał się serdecznie, a posadziwszy oboje nas na kolanach, przyobiecał najpierw kupić stokroć piękniejszą od zagubionej piłkę, następnie objaśnił, że obraz ten nie jest
wizerunkiem Świętego, lecz portretem wielkiego człowieka, największego wojownika w świecie, cesarza Francuzów — Napoleona.
— To także patron, ale wojowników! żołnierzy!
— wołał entuzyastycznie staruszek.
Wówczas po raz pierwszy z ust mego dziadka usłyszałem historyę "małego kaprala" w zarysach.
Od chwili tego zdarzenia, co dzień prawie wkradałem się do pokoju dziadunia.
Zwłaszcza w porze poobiedniej, gdy starzec z fajeczką na krótkim cybuszku w ustach, usadowiwszy się przed portretem cesarza, marzył i odtwarzał urocze wspomnienia, przybiegałem na
palcach po cichutku, a dziadunio sadowił mię na kolanach i bębniąc jakiegoś marsza po poręczy fotelu, opowiadał dzieje krwawych zapasów, w których większej części brał osobisty
udział. Starego kapitana Gidów cesarskich, cieszyła ciekawość wnuka; opowiadaniom nie było końca.
Imiona i nazwiska marszałk ów francuskich umiałem już niebawem na pamięć i na wyrywki wiedziałem, gdzie który dowodził, czem się odznaczył, gdzie zdobył buławę
marszałkowską.
Czasami, mimo opozycyi starego lokaja Józefa, któremu to roboty przysparzało, kreślił dziadunio dla lepszego wykładu plan bitew na podłodze kredą.
Rozstawiał pułki jazdy, bataliony piechoty, ustawiał działa na pozycyach...
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>