Słońce już od dwóch godzin utonęło w fijołkowych zwojach nocy. Po chatach światła pogasły, wieś spała snem twardym, kamiennym, wypoczywając po całodziennej pracy.
Niezamącona niczem cisza zaległa nad siołem.
Tylko z pól dolatywały kiedy niekiedy odgłosy wabiącego się ptactwa, świergot skrytych pod kopami zboża koników polnych, parskanie koni pasących się na rżyskach Czasem ptak
nocny zaszeleścił skrzydłami, lub kundel wiejski, tropiąc za zającem, zaskomlał radośnie, zwęszywszy łup pożądany.
Zresztą wszystko, obezwładnione czarem nocy letniej, śniło w błogiej nieruchomości, oczekując różanego świtu dnia przyszłego.
Tylko z okien strzępińskiego dworu, mimo późnej pory, przedzierała się przez konary drzew struga światła i ginęła wązką smugą odblasku w cienistych alejach parku.
Świeciło się w sypialnym pokoju pana domu. Przy stole, założonym rejestrami, książkami rachunkowemi, siedział Jan Saliński, a obok niego pan Franciszek.
Jan raz po raz tarł czoło, to spoglądał na wiszącą na ścianie mapę wioski, to kreślił cyfr szeregi na papierze i pokazywał następnie rachunek sąsiadowi.
— Czy tak, czy siak, zawsze jedno wypada. W tych warunkach, mój kochany Franiu — mówił — pożyczka to ruina! Obliczże sam.
Żądają ostatecznie piętnaście procentów, co uczyni rocznie trzy tysiące rubli, "Towarzystwu" płacę do tysiąca; podatki także blizko tyle wynoszą. To prawie pięć tysięcy rubli!
Tego Strzępin nie wytrzyma! W najlepszych latach... patrz, bo ja mam wszystko zapisane... Przekonaj że się. czy można?
— To prawda mój Jasiu, ale cóż robić? cóż robić?
Co ja z tymi szelmami w ostatnich czasach nachandryczyłem, naujadałem — na nic! Wszyscy śpiewają jednakowo... Kiedyż był u ciebie Weingrat?
— Przedwczoraj, ale to łajdak skończony, najwidoczniej ze wszystkimi jest w zmowie.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>