A i sam Saliński zadowolony był ze swego położenia.
Nie gnębił go nawał pracy, nie osłabiały ducha napotykane przeciwności, a bodaj nawet, że znój i trudy przeżyte, zadzierzgnęły jeszcze silniej węzeł miłości do tego kawałka
ziemi, który mu się w ręce dostał. Nie zamieniłby się nawet ze starszym bratem na kolebkę rodzinną, Saliny.
Nieraz żartował sobie z brata mówiąc:
— Nie sztuka gospodarować tam, gdzie i kura pazurem zagrzebie, jak w twoich Salinach! U mnie co innego; tybyś i miesiąca nie wytrzymał...
Nie mówił tego w złej myśli, ani w chęci przechwalania się, ale poniekąd przeświadczony, że niejeden w jego położeniu straciłby zupełnie chęć do gospodarstwa i poszukał
innych pól pracy, rzucając niewdzięczny kawałek ziemi.
I istotnie tak było.
Ale młody Saliński miał widocznie naturę odporną, stworzoną niejako do łamania się z przeciwnościami; zawód rolnika uważał za rodzaj posłannictwa kapłańskiego, za straż
ochronną przy talizmanie narodowego bogactwa ziemi.
Gdy mu w samych początkach gospodarowania w życzliwości doradzano, aby Strzępin sprzedał, Salinski rzucał się niemal doradcom do oczu.
— To dezercya!
— wołał — jakże mi taką myśl podsuwać możecie! Toć ja, jeśli kiedy synów mieć będę. najukochańszemu Strzępin przekażę.
To nie jest stracona placówka, a zresztą niebezpieczeństwo upoważnia tylko tchórza do ucieczki. Niech ten zagon plewy rodzi, naszym obowiązkiem rzucać weń ziarno.
Zresztą dodawał, mitygując się — przekonany jestem o waszej życzliwości, ale sprzedać Strzępin to odjąć mi ceł życia! bo i cobym ja robił?.. Może w mieście na bruku osiadł?
Nigdy!
Toć każdy z nas, urodzonych na wsi, wykarmionych aromatem pól i łąk, przywykłych do swobodnego obcowania z naturą, rzucony losem na bruk miejski, wierzajcie, panowie, wygląda jak
spieszony kawalerzysta! To połowiczny człowiek!
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>