raz trzeba to skończyć. Nosiłem się z tą myślą już od dwu tygodni, ciężko... bardzo ciężko zdecydować się na taką ostateczność; ale jak trzeba... to trudno.
— Ale cóż na to powie pani Laura? — spytał Franciszek.
— Nie mówiłem z nią jeszcze na seryo o tem, ale mam nadzieję, że przyzna mi zupełną racyę.
Odetchnął głęboko, jakby jaki ciężar spadł mu z serca.
Istotnie, Saliński już po pierwszych układach z Weingratem i propozycyach, jakie mu stawiano co do zaciągnięcia pożyczki, ocenił trzeźwo, że wobec zaszłych okoliczności przy
Strzępinie utrzymać się nie może, lecz jeszcze pewien czas kombinował w rozmaity sposób, obliczał, czy nie uda mu się odsunąć niebezpieczeństwa, i sam sobie prawie bał się
powiedzieć, że to jest nieuniknione.
Widmo sprzedaży, jak zmora, stawało ciągle przed oczyma, ale odpychał je całą siłą, chcąc kosztem największych nawet ofiar odeprzeć zagrażający mu cios.
Dobił go ostatecznie list Leona i zawarta w nim wieść, że może być jeszcze druga linia Salińskich, mająca większe prawa do Salin, niż jego dzieci.
Ujrzał wtedy jasno wykopaną przepaść pod nogami i ostatkiem energii, zadając gwałt własnym uczuciom, postanowił ją przeskoczyć — sprzedać Strzępin.
Innej drogi wyjścia nie dostrzegał. Dość jednak było spojrzeć na Jana, aby ocenić, co go taka rezygnacya kosztować musiała.
Z twarzy znikła czerstwość, uśmiech tylko rzadkim gościem, jakby przymuszony, zjawiał się czasem na zapadających się policzkach, nawet gospodarstwo zajmowało go mniej niż
dawniej.
Wychodził wprawdzie częściej może nawet niż przedtem w pole, lecz nawet nie widział, co się koło niego działo, szukał tylko samotności, jakby się wstydził przed ludźmi tej
troski, która mu na czole osiadła.
Z wycieczek tych wracał do domu z pogodniejszą nieco twarzą, orzeźwiony wonią ukochanych pól, z głową nabitą nowemi planami przyszłości dla siebie i dzieci.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>