Na wszystko czas znalazł, wszędzie zjawił się , w porę, a że w salonowej pogawędce czy tanecznej zabawie wyprzedzić się nie dał nikomu, i młodsza generacya płci nadobnej,
obrażona nieco w miłości własnej, zaczęła miłem okiem spoglądać na zakamieniałego grzesznika, a choć jeszcze panienki w poufnej rozmowie nazwały go dziwakiem i sensatem, każda
z nich z ochotą podjęłaby się kuracyi pana Jana z tych wad niebezpiecznych, byleby z dobrym skutkiem.
Przebąkiwano nawet niedyskretnie, że kilka serduszek panieńskich w pięknej oprawie, żywszem uderzało tętnem na sam widok czwórki karoszów ze Strzępina.
Lecz nietylko obywatele sąsiedzi interesowali się losem Salińskiego.
Kupcy zbożowi, u których dziedzic Strzępina cieszył się wielkiem poważeniem, niemniej byli zaciekawieni: z kim się młody Saliński ożeni?..
Pan Jan na cotygodniowe targi do powiatowego miasteczka rzadko kiedy przyjeżdżał, chyba przynaglony ważnemi interesami, takie sprawy, jak sprzedaż wełny, lub zboża, załatwiając
zawsze w domu. To też każda bytność jego w miasteczku była poniekąd epizodem dnia i nie mogła przejść niepostrzeżenie.
Było to jakoś w początkach sierpnia, a właśnie wtedy pogłoska o zakochaniu się jednej z panien w młodszym Salińskim dość głośno obiegała po okolicy, gdy obaj bracia
wieczorkiem przyjechali do miasteczka i, zabawiwszy chwilkę czasu ekstrapocztą wyjechali do Warszawy.
Fakt ten nie uszedł uwagi bacznej na wszystko dziatwy Izraela.
— W tem musi być "coś" — zaopiniowali starozakonni myśliciele.
Musi być "coś, " kiedy taki dobry gospodarz w najgorętsze żniwa wyjeżdża z domu...
Po długim namyśle i gruntownej rozwadze, vox wybranego ludu ogłosił światu, że to "coś" nie mogło być co Innego, tylko małżeństwo.
Wieść o tem, lotem ptaka, przybierającego niekiedy postać chałatowego osobnika, przebiegła od dworu do dworu, wywołując wszędzie zdziwienie lub niedowierzenie.
— Nie może być!
— mówiono w tem błogiem przekonaniu, że wiadomość ta, przejmująca zgrozą zwłaszcza familijne domy, okaże się fałszywą.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>