Parcelacya








— Znasz te smutne dzieje — opowiadał w dalszym ciągu Leon, — wybacz, że je dziś powtórzę. Pragnę się wytłómaczyć z dzisiejszego zasępienia.
Wiem, iż żartowałeś, mówiąc o zazdrości; zapewniam cię również, że nie mam, Boże uchowaj! żadnych złowróżbnych przeczuć co do twych przyszłych losów... Boże uchowaj!
Tylko dzień dzisiejszy, ta podróż do narzeczonej, cała sytuacya tak podobna do mojej wówczas!...
I ja zagrzebałem się w Salinach, skąpiłem, od ust odejmowałem, gromadząc środki dla otoczenia tej wypieszczonej istoty możliwą wygodą.
Nazywano mię skąpcem, borsukiem, znosiłem wszystkie przycinki w milczeniu: jeden jej uśmiech płacił mi za wszystko! Pamiętasz?
jak dzieciak cieszyłem się, ustawiając w Salinach sprzęty, dla niej przeznaczone... Rozpinałem portyery, zawieszałem firanki... Waryat!
Już i dzień naszego ślubu był oznaczony, gdy odebrałem ten nieszczęsny pakiet z poczty.
Zwracano mi pierścionek i słowo, a w krótkim dopisku, skreślonym jej ręką, nie znalazłem nic...
oprócz potwierdzenia zimnych słów listu jej ciotki, że małżeństwo dojść do skutku nie może, a panna ma już innego pretendenta do ręki...

Zakrył twarz rękoma.
— Najostrzejszy ze szponów losu wpił się w me piersi! Ach! cóż za ból piekielny uczułem wtedy... Bogu jednemu wiadomo.
Że nie zwaryowałem, lub nie palnąłem sobie w łeb, zawdzięczać to mogę jedynie obecności nieboszczyka ojca. Ale wierzaj mi, Janie, dziś jeszcze, gdybym... gdybym...
nie obawiał się śmieszności, to kto wie?— dodał z rozpaczą.

Jasiowi łzy stanęły w oczach.

— Uspokój się, Leonie -- wyszeptał.

- Tak! tak! to też staram się o to.
Zaniechałem zemsty na rywalu, bo i cóż zresztą on winien?
Zasklepiłem w sobie rozpacz, która mi klinem w duszy utkwiła, aby innym szczęścia nie mącić, ale to widocznie nad moje siły. Dziś naprzykład zawodzę jak płaczek pogrzebowy...
Wybacz, Janie!


<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>

Galeria

Obrazkowa

Zobacz Koniecznie: